czwartek, 3 stycznia 2013

Chapter I : To sen, to tylko sen.

To opowiadanie jest dla Carrl i dla każdego z was <33 Gdy będziecie smutni, przygnębieni wejdźcie, odpłyńcie w tajemnice. Stańcie się bohaterami i przeżywajcie.



"Nie lubię poniedziałków i nie ukrywam, że poprzedni nie był wyjątkiem. Poranne wstawanie od jakiegoś czasu stało się moja udręką. Po moich osiemnastych urodzinach, każdej nocy śnią mi się oczy. Czarne jak smoła, tajemnicze i przenikliwe. Wpatrują się we mnie, a z oddali ktoś szepcze moje imię. Wiem, to brzmi niczym nieudany horror lub zwierzenia kogoś chorego na umyśle. Jednak to wszystko dzieje się na prawdę i nikt o tym nie wie, nawet Ben."

Zamykam notes i chowam go pod łóżko. Mój dziennik chroni mnie od sfiksowania. Dziwnie to brzmi, ale taka prawda, gdybym powiedziała komukolwiek o moich snach, kto wie czy nie zamknęliby mnie w wariatkowie. Odwracam głowę zerkając przelotnie na zegarek 7:20... Chwila która?
- ZNOWU ZASPAŁAM!! - zawołałam. Zabieram naszykowane wcześniej ciuchy i wbiegłam do łazienki. Dżinsy z dziurami, koszula, trampki. Wszystko założone. Zęby, lekki make-up i do szkoły. Pierwsza fizyka. Oh...przechlapane. Nie powiem, mam dobre stopnie nawet bardzo dobre, ale pani Tores nie toleruje spóźnień. Jeśli nie zdążę na czas czeka mnie odsiadka. CHOLERA! W płaszczu, kominie i  butach za  kostkę wybiegłam z domu i gnam na peron. Za dwie minuty mam pociąg, ostatni, dzięki któremu zdążę na czas.
- ODJAAAAZD!
- NIE, NIE, NIE! Niech pan zaczeka. Proszę! Stop czekajcie! - zdyszana wołałam za znikającym w oddali pociągiem. - Cholera. Mogę się szykować na późny powrót do domu. Dobrze, że mama leci za godzinę do Włoch i zostaję sama na tydzień, obejdzie się bez krzyków. Dobra. Sprawdźmy za ile kolejny pociąg. 10 minut. Cudnie.
- Często gadasz do siebie? - usłyszałam za plecami czyjś głos.
- Jaa....- próbowałam wydusić odpowiedź odwracając się twarzą ku nieznajomemu. - O matko!! Ben. Chcesz, żeby zawału dostała? Czemu Ty nie w szkole?
- Lubię Cię straszyć śliczna - odpowiedział całując mnie w policzek.- Zaspałem.
- No brawo. To tak jak ja, a teraz zaczyna się właśnie fizyka.
- Hah, to powodzenia po lekcjach.
- Ej.. czep się kogoś innego. Chodź nasz pociąg.
- Nie ja nie jadę do szkoły.
- Jak to?
- Po prostu - opowiedział z nonszalanckim uśmiechem - nie cierpię wtorków. Po za tym dziś w klubie jest dzień jazzowy, więc muszę tam być. Trzymaj się skarbie. - powiedział całując mnie na pożegnanie i szybkim krokiem odszedł.
Zajęłam miejsce w przedziale i nasunęłam słuchawki na uszy. Zatopiłam się we własnych myślach i wyobrażeniach czekając na niechybne stracenie.

- Wie pani co panią czeka?  - zapytała mnie nauczycielka, gdy po cichu próbowałam wejść do sali.
- Tak, zdaję sobie z tego sprawę. - opowiedziałam przebierając z nogi na nogę.
- Dobrze w takim razie proszę usiąść. - powiedziała i nie patrząc więcej na mnie machnęła ręką w kierunku ławek, dając mi znak, że rozmowa się zakończyła.
Dzwonek zabrzmiał w momencie, gdy doszłam do ławki. Spisałam pospiesznie zadanie domowe z tablicy i wyszłam z sali. Cały dzień tułam się z kąta w kąt, wiedząc, że czeka mnie dziś poznanie nowych ludzi.

Sala nr 17. Przełknęłam ślinę i weszłam do środka. Nie patrząc na nikogo usiadłam w ostatniej ławce i zatopiłam się w krzesełku. Nagle pomieszczenie zalała lawina ludzi. Dziesięcioosobowa grupka weszła i zajęła swoje miejsca. Nikt nie zwracał na mnie uwagi, z wyjątkiem jego. Stał kilka metrów ode mnie i  wpatrywał się we mnie swoimi czarnymi tęczówkami. Świat zawirował, zabrakło mi powietrza w płucach, policzki nabrały naturalnych rumieńców. Czułam się jak w niebie, a jednocześnie jakbym znajdowała się w piekle. Nie określone emocje wypełniały moje ciało. Zbliżał się. Był niebezpiecznie blisko, a  im bliżej mnie stawał tym bardziej mi kogoś przypominał. Te oczy... widziałam je kiedyś. Stał kilka kroków ode mnie. Nasze ciała dzieli jedynie blat ławki. Znów usłyszałam w głowie, jak ktoś szepcze moje imię. Czas się zatrzymał, czarne oczy hipnotyzowały mnie. W końcu przypominam sobie skąd go znam. To sen, to tylko sen - myślę. Jednak to nie jest fikcja on jest prawdziwy. Stoi kilka kroków ode mnie. I teraz już wiem, że to on nawiedzam moje sny.

Hej ;3 I jak podoba wam się pierwszy rozdział? :) Dopiero się rozkręcam :)

CZYTASZ = KOMENTARZ

Zachęcam do komentowania bo to podbudowuje :) Rozdział 2 już wkrótce :)

Prolog

Muzyka jest ukojeniem, tak jak te czarne oczy ukazujące się co noc. Sny na jawie. Cienka granica między rzeczywistością a marzeniem.
Brak pohamowań.
Miłość.
Namiętność.
Pożądanie...

Oddychaj.
Pamiętaj.
Ufaj.
Śnij.